czwartek, 14 listopada

Butik Laurin. Wszystkie kolory mody

Kamienica przy ul. Wiosny Ludów 2, fot. D. Dylus

Na handlowej mapie Szopienic istnieje zaledwie od kilku lat. Pomimo to zyskał popularność i liczne grono klientów… z całej Europy.

Moda, czyli radość wyrażania siebie

Gdy niemal trzy lata temu pani Magdalena Chłopek otwierała butik w Szopienicach, wiele osób sceptycznie podchodziło do tego pomysłu. Czy można zarobić na sprzedaży ubrań, które mają oryginalne fasony i niestandardowy krój? Czy znajdą nabywców spodnie, sukienki i bluzki w żywych, radosnych kolorach? Czy Ślązaczki odważą się wydać pieniądze na towar nie najtańszy, ale dobrej jakości? Decyzja właścicielki była postrzegana jako bardzo ryzykowna, a sam sklep w szarej dzielnicy wydawał się niczym z innego świata. Po kilku latach można już twierdząco odpowiedzieć na zadawane wówczas pytania. Butik ma ugruntowaną pozycję na rynku. Jego popularność jest dowodem na to, że warto realizować swoje pomysły.

Nie byłoby bowiem sklepu, gdyby nie odwaga właścicielki, która wcześniej prowadziła sklep zoologiczny. Bardzo lubiła swoją pracę, ale kochała też modę. Preferowała ubrania, które podkreślały jej temperament. Zakup takich w najbliższej okolicy graniczył z cudem. W Szopienicach królowała klasyka. Nie było też problemów z nabyciem tanich, chińskich towarów, których jakość pozostawiała wiele do życzenia. Pozostawały jeszcze sieciówki, ale zakupione w nich części garderoby umożliwiały raczej upodobnienie się do innych niż zaakcentowanie swojej indywidualności.

Pomysł otwarcia butiku narodził się podczas wyjazdu służbowego do jednego z większych centrów hurtowych. Jego celem był oczywiście zakup akcesoriów i karmy dla zwierząt. By zaopatrzyć się w potrzebne towary, pani Magdalena musiała przejść obok stoisk z odzieżą. Zobaczyła wyeksponowane tam tekstylia polskich producentów, uszyte z dobrych materiałów, o ciekawym kroju. Była nimi zachwycona. I wówczas pomyślała, że dobrze byłoby sprzedawać je w rodzinnych Szopienicach. Wyobraziła sobie miejsce, w którym dziewczyny i kobiety, mające podobne podejście do mody, mogą kupić rzeczy, które sprawią im radość, bo umożliwią wyrażenie siebie przez strój.

Wierzyła, że można zmienić mentalność klientek i zachęcić je, by nie obawiały się wyróżniać i nie poddawały dyktatowi sztywnych kanonów. Miała też nadzieję, że wreszcie dobra jakość, a nie niska cena towaru będzie czynnikiem decydującym o jego atrakcyjności.

Marzenia przybrały konkretną formę. W 2019 roku powstał butik. Nazwa „Laurin” miała przypominać imię córeczki pani Magdy – Laury.

Moda na live

Marzenia marzeniami, a życie życiem. Gdy otwiera się sklep w miejscowości, w której kolejne placówki handlowe są likwidowane, trzeba albo weryfikować plany, albo sięgać po nowe, niekonwencjonalne pomysły. Pani Magdalena wybrała to drugie rozwiązanie. Ponieważ zajmowała się modą, zainteresowała też najnowszymi trendami w marketingu. A te były wyraźne – coraz większą popularność zyskiwały tzw. transmisje sprzedażowe. Właścicielka butiku postanowiła wykorzystać ten sposób dotarcia do klienta. Live’y od początku miały stanowić podstawę przedsięwzięcia. Przyniosło to wiele korzyści. Umożliwiło przede wszystkim nawiązanie kontaktu z większą grupą konsumentek, a także dawało większą niezależność. Sklep, będący zarazem studiem oraz magazynem, mógł funkcjonować nawet wówczas, gdy klientki z najbliższej okolicy rzadko do niego zaglądały. Stało się to szczególnie istotne w czasie epidemii.

Transmisja live zza kulis

Myśląc nad koncepcją transmisji, po raz kolejny pani Magdalena postanowiła realizować swoją filozofię życiową, opierającą się na założeniu, że najlepiej być po prostu być sobą i czerpać radość z tego, co robi. Od momentu założenia butiku regularnie dwa lub trzy razy w tygodniu pojawia się przed kamerą, by zaprezentować na sobie rzeczy, które sprowadziła do swojego sklepu. Świadomość, że jest oglądana przez ponad sto osób, nie działa na nią paraliżująco. Pozwala sobie na spontaniczne zachowania, traktując jak dobre znajome klientki, siedzące przed ekranami telefonów czy komputerów. Pozytywna energia, która emanuje z prowadzącej transmisję, udziela się jej obserwatorkom, dzięki czemu chętniej kupują oferowane im części garderoby. Niektóre, zachęcone przykładem pani Magdaleny, decydują się zadbać o swoją sylwetkę, by ubrania leżały na nich tak, jak na właścicielce sklepu. Dla wielu z nich live z butiku „Laurin” działa terapeutycznie. Oglądanie kolorowych bluzek, sukienek czy spodni pozwala zapomnieć o codziennych problemach i odprężyć się. Atmosfera, która towarzyszy prezentacji ubrań, przypomina klimat spotkania przyjaciółek przy kawie. Sama właścicielka przyznaje, że stawianie przed kamerą, czytanie komentarzy i zamówień jest tym, co najbardziej lubi w swojej pracy. Ma wtedy okazję nawiązywać relacje z klientkami. Zresztą, obecnie większość z nich zna na tyle, że pamięta ich wymiary, gusta i oczekiwania.

To właśnie dzięki temu sposobowi sprzedaży tekstyliów sklep znany jest za granicą. Towary z Szopienic wysyłane są do Niemiec, Belgii czy Holandii – tam, gdzie znajdują się skupiska polonii. Trzeba jednak zaznaczyć, zarówno asortyment, jak i sposób jego promocji sprawiają, że najliczniejszą grupą kobiet, robiących zakupy w butiku, są osoby w przedziale wiekowym od osiemnastu do około czterdziestu lat.

Moda na rozwój

Sukces, jakim są live’y, okupiony jest jednak ciężką pracą. Wymaga śledzenia najnowszych trendów, częstych wizyt w hurtowniach i wnikliwej oceny propozycji kontrahentów. Kontakt z klientkami nie ogranicza się do transmisji. Pani Magdalena komunikuje się z nimi także za pomocą mediów społecznościowych (butik „Laurin” ma swoją stronę na Facebooku), tworzy grupy w aplikacji WhatsApp, udostępnia filmy za pomocą aplikacji TikTok. Stwarza możliwość zamawiania wybranych modeli ubrań albo rozmiarów. Na życzenie sprowadza je z hurtowni. Czasem zasypywana jest zatem wiadomościami, fotografiami wymarzonych kreacji i pytaniami o ich dostępność. Do tego dochodzi wysyłka zamówionych rzeczy. Jej pracę utrudniają sytuacje, w których ktoś rezerwuje dla siebie atrakcyjne stroje, a później ich nie odbiera.

Dbając o wysoką jakość oferowanych rzeczy, właścicielka butiku osobiście je testuje. Jeśli po intensywnym użytkowaniu i kilkakrotnym praniu bluzka, spodnie czy spódnica nie blakną i nie tracą fasonu, wie, że może je polecić klientom. Dotąd nie zdarzyło się, by któryś z nich był rozczarowany. Wręcz przeciwnie – osoby zamawiające „na próbę” ubrania, zadowolone z zakupów, ponownie korzystają z oferty sklepu. Oczywiście, po kilku latach pani Magdalena ma już listę firm, którym ufa – i wówczas może kupować ich towar „w ciemno”. Są na niej przede wszystkim polscy producenci. Na półkach szopienickiego butiku znaleźć też można stroje, zamawiane w dobrych tureckich szwalniach.

Właścicielka stopniowo poszerza asortyment sklepu. Najliczniejszą grupę towarów nadal stanowią produkty dla kobiet, a zwłaszcza hit sprzedaży – dżinsy. Coraz większą popularnością cieszy się ponadto odzież dziecięca. Znalazła się ona w ofercie z tego samego powodu, który kiedyś skłonił panią Magdalenę do założenia butiku. Okazało się, że w najbliższej okolicy trudno było nabyć estetyczną, wykonaną z dobrych materiałów konfekcję dla chłopców i dziewczynek. Właścicielka sklepu osobiście doświadczyła tego problemu, szukając ładnych sukienek dla córeczki. Nie znajdując niczego satysfakcjonującego, postanowiła sprowadzić ubrania w małych rozmiarach z hurtowni. Duży popyt na nie utwierdził ją w przekonaniu, że warto zadbać o grupę najmłodszych odbiorców.  

Dodatkiem do strojów jest biżuteria ze stali chirurgicznej. I w tym przypadku wybór kolczyków, bransoletek, łańcuszków i pierścionków staje się coraz bogatszy. Kobiety chętnie je kupują ze względu na przystępne ceny i antyalergiczne właściwości. Wzrasta też liczba ubrań w stylu sportowym dla mężczyzn. Niewielki procent kolekcji stanowią galanteria, skarpety i obuwie.

Rozwój sklepu (którego najlepszym dowodem była zmiana siedziby na większą) stanowi pewien fenomen. Właścicielka butiku „Laurin” udowadnia, że można wykorzystać potencjał miejsca, jakim są Szopienice, i nie zrażać się trudnym dla inwestycji czasem pandemii, wojny i kryzysu gospodarczego. I nawet gdy nie znajdujemy się w grupie docelowej jego klientów, należy cieszyć się z tej inicjatywy. W końcu dzięki niej w dzielnicy zrobiło się nieco bardziej kolorowo…

Daniela Dylus

Artykuł powstał w ramach zadania publicznego pod tytułem: Szopienice.PL – nasza dzielnica w Internecie. Zadanie jest współfinansowane z budżetu miasta Katowice.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *