sobota, 20 kwietnia

Chińczycy atakują, czyli lęk przed Azjatami w międzywojennych Katowicach

Katowice w okresie międzywojennym były „przystanią” dla wielu osób szukających szczęścia. Przyjeżdżali tu żądni zarobku mieszkańcy dawnej Kongresówki i Galicji, ale też kresowiacy. Rozwój miasta następował również dzięki obcemu kapitałowi. Na ulicach Katowic można było spotkać wielu Niemców, ale także Amerykanów, Czechów, Węgrów i Francuzów. W Katowicach funkcjonowało wówczas kilkanaście konsulatów! Co ciekawe w Katowicach swoich sił próbowali nawet Azjaci!

W kwietniu 1938 r. miasto żyło interesującą sprawą, która skończyła się w sądzie. Jej bohaterem był Chińczyk! Zwykli mieszkańcy tłoczyli się przed wejściem do sądu przy ul. Mikołowskiej tylko po to, by zobaczyć skośnookiego oskarżonego. Tak egzotyczny widok był dla nich czymś zupełnie nowym mimo, że przecież wszyscy znali – choćby ze szkoły lub prasy – wygląd Chińczyków. Jednak zobaczyć kogoś takiego na żywo, to było coś! Do tego był to Chińczyk-złoczyńca i fałszerz!

Prasa wyczuła, że ludzie zainteresują się procesem Azjaty i relacjonowała przebieg zdarzeń. Chińczyk, który nazywał się Yan Fan Ming, miał podrobić wizę! Jak doszło do wykrycia fałszerstwa? Nie wiadomo. Być może starał się o jakieś urzędowe zaświadczenie lub wpadł przy rutynowej kontroli. Prokurator oskarżył pana Yan Fan Minga o to, że w dokumentach „wyskrobał datę”. Dzięki temu przedłużył sobie o rok pobyt w Polsce. Wizę przyznano mu w 1932 r. na pięć lat. Chińczyk był zameldowany w Katowicach. W sądzie tłumaczył, że dochował się tu pięcioletniego syna. Chciał pozostać w Katowicach, bo przecież przeprowadzka byłaby dla dziecka traumą i zmianą otoczenia. Widocznie chińskiej rodzinie spodobało się w Katowicach, ale nie bardzo wiadomo było jak się tu znaleźli. Yan Fan Ming prowadził tu różne interesy, jednak mieszkańcy zaczęli podejrzewać, iż jest chińskim szpiegiem lub złodziejem.

Prasa szeroko komentowała sprawę Yan Fan Minga (źródło: gazeta „Siedem Groszy”, nr 114 z 26 kwietnia 1938 r.)

Po mieście rozeszła się wieść, że w Katowicach grasują Chińczycy. Podobno chodzili po domach i barach, by sprzedawać figurki buddy. W rzeczywistości mieli być członkami szajki handlującej młodymi dziewczętami. Wręcz paranoiczne obawy były podsycane przez prasę. Panowała psychoza strachu przed Azjatami. Niektórzy obawiali się przebywać nocą na ulicy, by nie zostać napadniętym przez Chińczyka. Dotyczyło to zwłaszcza młodych kobiet.

Katowicki sąd nie dał się jednak zwieść panującej atmosferze. Chińczyk przyznał w końcu, że wyskrobał datę na wizie. Nie przedstawił jednak racjonalnych argumentów, dlaczego nie złożył podania o przedłużenie pobytu. Na rozprawie w charakterze świadka zeznawał urzędnik policji Rufin Olsza. Zaświadczył, że na terenie polskiego Górnego Śląska faktycznie „jest dosyć dużo Chińczyków”. Przyznał też, że na każdy rok muszą oni formalnie przedłużać swój pobyt w Polsce. Inaczej mogą zostać aresztowani lub wydaleni z kraju. Uciążliwe formalności widocznie były ponad siły Yan Fanga. Łatwiej było wyskrobać cyferkę na dokumencie…

Sąd skazał Yan Fan Minga na dwa miesiące aresztu z zawieszeniem wykonania kary na dwa lata. Wyrok był raczej łagodny, ale nie zagwarantowano mu przedłużenia wizy. W żadnej z późniejszych gazet nie znalazła się wzmianka o Chińczyku-fałszerzu. Być może opuścił Katowice i Polskę? Prasa podsumowała całą sprawę stwierdzeniem, że „Chińczykom podoba się Śląsk”. Dlaczego się spodobał? Twierdzono, że to teren, na którym łatwiej się dorobić, niż w innych rejonach Polski. Poza tym II Rzeczpospolita była bramą do Europy dla Chińczyków, którzy podróżowali tu przez Związek Radziecki.

Sprawa Chińczyka pokazała, jak łatwo było wprowadzić psychozę strachu, bazując na nieprawdziwych informacjach. Zaczęło się od zwykłego podrobienia cyferki na pieczątce, a skończyło na strachu przed gangiem azjatyckich szpiegów-fałszery, napadających na ludzi i robiących w mieście szemrane interesy…

Michał Bulsa

Artykuł powstał w ramach zadania publicznego pod tytułem: Szopienice.PL – nasza dzielnica w Internecie. Zadanie jest współfinansowane z budżetu miasta Katowice.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *