Z założycielką Stowarzyszenia Na Rzecz Zwierząt Porzuconych „Nikiszowy Dom Tymczasowy” – Alicją Jędrzejewską rozmawia Oliwier Kosma.
Oliwier Kosma: Czym zajmuje się wasze Stowarzyszenie?
Alicja Jędrzejewska: Nasze Stowarzyszenie zajmuje się pomocą porzuconym zwierzętom. Pomagamy im poprzez opiekę, leczenie i szukanie nowych domów. Zarówno zwierzętom znalezionym jak i tym, które znajdują się w schronisku, lecz z jakichś względów nie mają szans na znalezienie domu, a ich pobyt w schronisku zagraża ich życiu i zdrowiu.
Kim jesteście i jak to się stało że założyliście Stowarzyszenie?
Zawodowo nie jesteśmy związani z pracą ze zwierzętami. Oboje zarabiamy na życie w korporacji. Pomoc zwierzętom początkowo była tylko hobby. „Tymczasowaliśmy” zwierzęta innym organizacjom, jednak z czasem odbieraliśmy coraz więcej telefonów od osób szukających pomocy i stąd chęć sformalizowania naszych działań.
Jak trafiają do was zwierzaki ?
Drogi są różne – od schronisk, innych fundacji, stowarzyszeń, czy osób prywatnych, które nie mogły uzyskać nigdzie pomocy. Zajmujemy się z reguły zwierzętami ze specjalnymi potrzebami – przewlekła choroba, nowotwór, problem behawioralny, podeszły wiek, niesamodzielność młodych osieroconych zwierząt. Tymczasujemy koty, króliki, psy, świnki morskie. Cały wachlarz gatunków.
Co trzeba zrobić, jakie wymogi spełnić, aby zaadoptować zwierzaka?
Należy otworzyć naszego fanpage’a na FB lub ogłoszenia na portalu OLX, następnie wybrać zwierzaka, który Cię interesuje i skontaktować się z nami na Facebooku, mailowo lub telefonicznie. Później otrzymasz od nas ankietę przedadopcyjną, którą należy wypełnić. Zawiera ona 1,5 strony najważniejszych pytań, a odpowiedzi na nie warunkują to, czy będziemy przechodzić do dalszego etapu, którym jest wizyta przedadopcyjna. Na takiej wizycie sprawdzamy warunki i odpowiadamy na wątpliwości oraz rozwiewamy nasze. Interesuje nas to, czy dom wydaje się być przyjazny dla zwierzaka, np. czy balkon jest osiatkowany i inne istotne kwestie. Jeżeli wszystko jest w porządku, umawiamy się na odbiór wymarzonego przyjaciela.
Czy prowadzicie jakieś zbiórki? Jeśli tak, to jakie i gdzie można was wspomóc?
Prowadzimy zbiórki do puszek – mamy je rozstawione w kilku punktach, na Nikiszu np. w Cafe Byfyj czy w kiosku na św. Anny, oraz zbiórkę na nasze oficjalne konto bankowe. Każda złotówka jest dla nas ważna.
Zmieniając nieco temat – rozpoczyna się okres rui u kotów. Jak można pomóc „nadwornym” kotom?
Przede wszystkim – kochasz – wysterylizuj. Kochasz – nie wypuszczaj. To w kwestii kotów właścicielskich. Nasz zwierzak jest od nas w 100 % zależny – czy kilkulatka, który ma ochotę wyjść z domu również wypuściłbyś samego na ulicę? Nie? No właśnie. Tak samo nie należy postępować w ten sposób z kotami. Oprócz tego, że wychodzący kot narażony jest na śmierć, wypadek komunikacyjny, zatrucie, pobicie, pogryzienie, zarażenie wirusem kociej białaczki, złapanie wielu groźnych dla ludzi pasożytów – z nudów morduje wiele gatunków ptaków, gryzoni czy gadów, które objęte są ochroną. Należy tu podkreślić, że te same kwestie nie dotyczą kotów wolnożyjących – według ustawy to zwierzęta dzikie, które muszą żyć na zewnątrz, jesteśmy im winni pomoc i opiekę, ale absolutnie nie należy łapać ich i przetrzymywać w zamknięciu. Są to koty urodzone na zewnątrz i dzikie, a nie domowe mruczki. Kotów bezdomnych z roku na rok nie ubywa, choć Miasto Katowice co roku finansuje setki zabiegów dla kotów wolnożyjących, które ograniczają skalę bezdomności w naszym mieście.
Co robić, jeśli widzimy błąkające się lub ranne zwierzę? Jakie powinniśmy podjąć kroki?
Przede wszystkim widząc takie zwierzę należy próbować je zabezpieczyć do czasu przyjazdu odpowiednich służb. Jeżeli nie jesteśmy pewni, czy zwierzę nie zrobi nam krzywdy i nie możemy bezpiecznie złapać go np. w kurtkę, czy koc, należy pozostać w jego pobliżu i zadzwonić po straż miejską, która ma obowiązek zająć się zgłoszeniem do np. rannego zwierzęcia. W innym przypadku taką sprawę można zgłosić do lokalnego schroniska czy oczywiście na policję. Obowiązkiem każdego jest próba udzielenia pomocy rannemu czy potrąconemu zwierzęciu – zignorowanie go grozi karą.
Dlaczego wybraliście Nikiszowiec, na swoje miejsce zamieszkania i prowadzenia stowarzyszenia?
Oboje jesteśmy z różnych rejonów Polski. Dawid z Warszawy, a ja z Krakowa. Praca zawodowa ściągnęła nas na Śląsk. Czysty przypadek sprawił, że szukając większego mieszkania, trafiłam na Nikisz. Do dziś pamiętam, jak z placu przy Zofii Nałkowskiej, przeszłam na rynek. Był piękny dzień, ciepła mżawka, na niebie tęcza. Wyszłam z bramy i aż oniemiałam. Wiedziałam, że muszę tu zamieszkać. Prowadzenie Stowarzyszenia przyszło z czasem. Na pewno pomocne jest to, że Nikisz to rozpoznawalna dzielnica nie tylko w Polsce ale i na świecie. A jako że jesteśmy małą organizacją, prowadzimy ją tam, gdzie sami żyjemy.
Dziękuję za rozmowę!
Wywiad został opublikowany w „Miesięczniku Roździeńskim”, nr 4/2019 (kwiecień 2019), str. 8.