wtorek, 15 października

Bitwa pod Szopienicami w 1863 r.

Mało znanym jest fakt, że w Powstaniu Styczniowym brali także udział Górnoślązacy, a dotąd żaden z polskich historyków nie wspomniał, że na terenie Górnego Śląska zakończył się epilog bitwy powstańców z pograniczną strażą rosyjską, bitwy rozpoczętej na polach między Sosnowcem a Szopienicami dnia 7 lutego 1863 roku.

Most graniczny pomiędzy Szopienicami a Sosnowcem, 1919 r., źródło: TYGODNIK ILUSTROWANY NR.36 / 1919
Kuźnica, 1938, R. 4, nr 3

Uczestnikami Powstania Styczniowego byli znani działacze z czasów odrodzenia narodowego na Górnym Śląsku: ś. p. Marcin Kopiec i naówczas urzędnik w Mysłowicach ś. p. Gambiec. Ponadto doraźny udział wzięli w bitwie lutowej mieszkańcy Szopienic i Małej Dąbrówki: Morgała, Lelek i Kołłątaj. Ten ostatni dostąpił takiego zaszczytu, że za okazane męstwo dowódca oddziału państwowego Teodor Cieszkowski odznaczył go biało-czerwoną kokarda narodową.

Bitwę pod Szopienicami dość trafnie charakteryzuje O. Klausmann w dziele „Oberschlesien vor 55 Jahren” w rozdziale „Die polnische Insurrektion von 1863”. Z tego dzieła dowiadujemy się, że mieszkańcy Szopienic i Mysłowic zajęli zdecydowanie wrogą postawę wobec pogranicznej straży rosyjskiej, która rozbita przez powstańców, w panice ratowała się ucieczką poza Brynicę.

Teodor Cieszkowski

Akcję zbrojną wszczął Teodor Cieszkowski, jeden z podkomendnych Apolinarego Kurowskiego, stojącego obozem w Ojcowie. Na czele 500 powstańców, wspieranych przez kolejarzy, wieśniaków i robotników sosnowieckich, dnia 7 lutego o godz. 4 rano cieszkowski zaatakował Sosnowice (pierwotna nazwa Sosnowca) i po zdobyciu dworca kolejowego zabrał z kasy komunalnej i dworcowej 90.000 rubli. Następnie uderzył na koszary straży pogranicznej, stoczył tam zaciętą walkę, zdobył kilkadziesiąt koni, sporo karabinów i amunicji, przepędzając Moskali za Brynicę. Silny patrol wysłany za pierzchającym wrogiem w stronę Małej Dąbrówki, na terenie dzisiejszej kolonii Szopienic Borki stoczył nową potyczkę z Moskalami, odnosząc w niej bezapelacyjnie zwycięstwo dzięki samorzutnej pomocy Górnoślązaków.

Sosnowiec, Dworzec kolei Warszawsko-Wiedeńskiej na przełomie XIX i XX wieku, źródło: 41-200.pl

Tymczasem Cieszkowski ulokował w spalonym gmachu budynku dworcowego w Sosnowicach, a otrzymawszy meldunek, że po ochłonięciu z paniki, Moskale próbują przejścia przez Brynicę, wysłał pomoc, która atoli okazała się zbędną, gdyż patrol powstańczy, wspomagany przez mieszkańców Szopienic i Małej Dąbrówki, sam uporał się z wrogiem.

Zwycięscy wrócili z triumfem do Sosnowic, skąd Cieszkowski opublikował odezwę o objęciu władzy przez Rząd Narodowy i o właszczeniu wieśniaków, po czym pod wieczór odjechał wraz z oddziałem do Dąbrowy Górniczej.

Według relacji niemieckich, przebieg pięciogodzinnej walki powstańców z rosyjską strażą pograniczną w Sosnowicach, był następujący:

O godzinie 3 min. 20 zawiadowca stacji otrzymał meldunek z Dąbrowy, że pociąg, przewidziany rozkładem jazdy, odszedł normalnie. Straż pograniczna (licząca dwie kompanie piechoty i setnię kozaków) ulokowana w obrębie dworca celem obrony tegoż (po napadzie powstańców w dniu 4. II na maczki), drzemiąc po kątach nie spodziewając się żadnej napaści. Między żołnierstwem kręciło się kilku kolejarzy, racząc podoficerów to papierosami, to gorzałką, którą popijano wprost z flaszek.

Na kilka minut przed czwartą rano, kolejarze się ulotnili, zaś moskiewska obrona dworca zaczęła po kątach chrapać w najlepsze. Wtem pociąg wpada na stację. Z wagonów zamiast zwykłych pasażerów – wysypało się 500 powstańców, w czym około 200 kosynierów, z furią wpadając na zdezorientowanych Moskali. Wywiązała się straszliwa walka, w której najwięcej dokazywali kosynierzy, bez miłosierdzia siekąc wroga straszliwą swoją bronią – kosami.

Wszyscy zmarli w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku.

Mimo nagłego natarcia, żołnierz rosyjski począł brać górę nad powstańcami. W tej chwili wystąpili kolejarze i ludność Sosnowic, atakując Moskali z tyłu. Po krótkiej walce wyparto ich z obrębu dworca pędząc w stronę Brynicy, Powstańcy postępując za nieprzyjacielem natknęli się znów na opór w lesie, który rósł wzdłuż dzisiejszej ulicy Piłsudskiego, od strony rzeki. Widząc, że Moskale mają się zamiar bronić, Cieszkowski podzielił oddział na dwie części. Jedną posłał na wroga frontowym atakiem, druga pędząc kłusem uderzyła z lewej flanki (w miejscu gdzie w latach 30 XX wieku znajdowała się pusta ulica). Kolejarze i ludność miejscowa czekała w chaszczach wzdłuż ul. Teatralnej (gdzie stała pamiątkowa kapliczka), czekając na stosowną porę. Gdy pokrzykiwania kosynierów zmieszały się ze szczękiem kos i gromkiem nawoływaniem: „Jezus! Mario! Na odlew! Z siłą na cały pokos! A górą! Matko Boska Częstochowska pomagaj! A skorzy! Styliskiem, styliskiem go! Bóg z nami!” – wówczas kolejarze z ludnością podniósłszy wrzawę wypadli z ukrycia i runęli na Moskali, którzy przypuszczając, że to jakiś nowy oddział „czortów z kosami”, rzucili się do ucieczki. Cieszkowski wysłał w ślad za nimi silny patrol, który przeszedłszy Brynicę znalazł się w obliczu znów gotowego do wali wroga. Ale wtedy część mieszkańców Szopienic uderzyła z flanki na Moskali, tak tym zdezorientowanych, że pierzchając w popłochu dopadli Roździenia, gdzie ich rozbroiły niemieckie oddziały 2 pułku pruskich ułanów z Gliwic.

Umundurowanie 2. śląskiego pułku ułanów „von Katzler” z Gliwic

Straszne było żniwo śmierci w tym miejscu, gdzie atakowali kosynierzy, ale nie mniej straszne tam, za Brynicą, gdzie Górnoślązacy uderzyli z toporami i widłami. To też Klausmann, na podstawie osobistych oględzin rannych, pisze dosłownie: „Einer dieser Verwundeten bot einem so grasllichen Anblick, dass Ich Zeit melnes Lebens nich vergessen konnte. Er hatte von einem der Koscheniere einem Klieb uber das Gesicht erhalten und zwar von dem Gesicht losgelost. (Jeden z tych rannych przedstawiał tak straszny widok, że go przez całe życie nie zapomnę. Otrzymał on od jednego z kosynierów cios przez twarz i to z góry na dół. Skóra czoła, nos i górna warga zostały od twarzy odcięte).

Ilu ponadto powstańców w bitwie na polach sosnowieckich i szopienickich, kroniki milczą. Nie wiadomo nawet, gdzie ich pochowano. Ale powiew ich bezsennej krwi nie poszedł na marne. Zaledwie 56 lat minęło, gdy Szopienice stały się terenem najcięższych zmagań powstańczych z rozbestwionymi hordami Lyrenschutzu. Jak ongiś szopieniccy, tak wówczas mieszkańcy Sosnowca pomogli im w walce z zaborcami. A chyba nie dziełem przypadku było, że w pierwszym powstaniu górnośląskim zginął weteran z 1863 roku, Leon Kozłowski, który spoczął we wspólnym grobie pod pierwszym pomnikiem – mauzoleum powstańczym, na cmentarzu sosnowieckim.

Podobnie nie dziełem przypadku stało się to, że w bitwie pod Szopienicami brał udział Walenty Skowroński, który po upadku powstania uszedłszy przez zemstą Moskali na Śląsk, osiadł w Siemianowich, gdzie urodził się syn jego, Aleksander, późniejszy ksiądz i na długo przed Korfantym twórca ruchu narodowo-radykalnego w naszej dzielnicy.

Artykuł pochodzi z czasopisma: Kuźnica, 1938, R. 4, nr 3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *