piątek, 26 kwietnia

Dwóch cesarzy wysadzonych w powietrze

Zazwyczaj na głównych placach miejskich powstają monumentalne budowle lub miejsca pamięci. Dotyczyło to również Katowic, które już w połowie XIX w. otrzymały plan zagospodarowania. Na zachód od Rynku wyznaczono zielony miejski plac. Był to dzisiejszy plac Wolności. Miał być zamknięciem najważniejszej reprezentacyjnej arterii handlowej przyszłego miasta (obecnie ul. 3 Maja). Plac wyznaczono na planie sześcioboku: boki północny i południowy — około 100 m, dwa boki zachodnie i dwa wschodnie — po około 70 m długości. Na takim placu koniecznie trzeba było ustawić jakiś ważny monument. Dodatkowo Katowice były wówczas miastem na terenie Niemiec, ale otoczonym wsiami, zamieszkałymi przez polskojęzyczną ludność. Przyszły pomnik musiał być więc – według niemieckich władz – symbolem dominacji niemczyzny i widocznym znakiem panowania kajzera na tych ziemiach. Jednocześnie można było się nieco „przymilić” władzom w Berlinie.

Zdecydowano, że na placu stanie Pomnik Dwóch Cesarzy: Wilhelma I i jego syna Fryderyka III (Zwei-Kaiser-Denkmal). Pomnik miał więc uczcić dziadka i ojca panującego cesarza Wilhelma II Hohenzollerna. Monument wzniesiono w 1898 r. według projektu rzeźbiarza Felixa Görlinga z Charlottenburga. Sam plac nazwano placem Wilhelma (Wilhelmsplatz). Pomnik udało się odsłonić 10 października 1898 r., a dokonał tego prezydent rejencji opolskiej Friedrich von Moltke. Odlew powstał w firmie braci Gladenbeck z Friedrichshagen. Cokół z czerwonego granitu wraz z ogrodzeniem z labradoru został wykonany przez firmę Louisa Rosenthala z Bytomia.

Pomnik ok. 1900 r. (źródło: Muzeum Historii Katowic, sygn. AP 2447)

Nie zważano na koszty. Monument był ogromny. Pomnik łącznie kosztował 36418 marek, a większość tej kwoty pokryło miasto. Władze Katowic wprost stwierdziły, że pomnik będzie przypominał przede wszystkim młodzieży o „wielkości Niemiec i ich dwóch bohaterach”. Na cokole została zamieszczona sentencja: Sławnej pamięci naszych cesarzy Wilhelma I i Fryderyka III z wdzięcznością (niem. Dem ruhmreichen Andenken unserer Kaiser Wilhelm I Friedrich III in Dankbarkeit). Na bokach cokołu usytuowano też dwa reliefy w kształcie medalionów. Zamieszczono na nich podobizny dwóch cesarzy.

Okazało się, że nie wszystkim pomnik się spodobał. Dotyczyło to mieszkających w Katowicach i okolicy Polaków. Twierdzono, że pieniądze można by o wiele lepiej spożytkować, a budowa pomnika jest walką z polskością. Polska prasa dopiero miesiąc po uroczystości podała wiadomość o odsłonięciu pomnika, i to tylko dlatego, że podczas wydarzenia nieznany z nazwiska Polak – hutnik z Orzegowa dopuścił się „obrazy majestatu, a słyszał to pewien żandarm, który hutnika podał na karę”.

Pomnik w otoczeniu zieleni na Wilhelmsplatzu (źródło: Muzeum Historii Katowic, sygn. AP 3692)

Dwadzieścia lat później pomnik nadal był największym monumentem w Katowicach. Zaszły jednak zmiany geopolityczne. Po I wojnie światowej upadło Cesarstwo Niemieckie, zastąpione przez Republikę Weimarską, a za wschodnią granicą odrodziła się Polska. Polscy mieszkańcy Katowic chcieli, by oderwać ten teren od Niemiec. Rozpoczął się czas powstań i walki zbrojnej, a napięcie sięgało zenitu. Spór próbowano rozstrzygnąć poprzez plebiscyt, czyli głosowanie. Zbliżał się czas głosowania w plebiscycie, wyznaczonym na marzec 1921 r. Trwała kampania i wszechobecna agitacja. W ogólnym zamęcie i chaosie ktoś przypomniał sobie o pomniku dwóch cesarzy.

13 grudnia 1920 r., w poniedziałek rano, około godziny 6.30 pomnik cesarzy został wysadzony w powietrze! Gazeta „Polak” tak opisywała to zdarzenie:

Tymczasem w poniedziałek rano ok. godz. ½ 6 rozległ się na placu Wilhelmowskim huk niezwykły, słyszany dość daleko wokoło. Okazało się, ze obaj „święci pruscy” pokładli się odłamami na ziemi wśród porozrywanych płyt marmurowych cokołu; pokład szyb potrzaskanych na dość okrągłym chodniku wzdłuż domów okólnych uwieńczył dzieło zniszczenia.

Wycinek prasowy dot. wysadzenia pomnika (źródło: gazeta „Polak” z grudnia 1920 r.)

Siła wybuchu była ogromna, a w wielu oknach kamienic, stojących przy placu, powypadały szyby. Zaskoczenie było duże, a dźwięk wybuchu dobrze słyszalny. O tak wczesnej porze nie było jeszcze ulicznego gwaru, a ulice świeciły pustkami. Słońce jeszcze nie wzeszło, a więc mrok był w tym przypadku sprzymierzeńcem wysadzających. Nikt nie spostrzegł, że ktoś podkłada ładunki wybuchowe pod pomnik. Nie było nikogo, kto widziałby sprawców.

Reakcja władz była natychmiastowa. Wiedziano, że trzeba działać, gdyż zbliżał się plebiscyt, a ujęcie sprawców może przeważyć wynik głosowania na korzyść Niemiec. Policja prowadziła dochodzenie, a władze miasta za wskazanie sprawców ufundowały nagrodę w wysokości 10 000 marek. W pierwszej kolejności zaczęto sprawdzać osoby znane z polskiej działalności narodowej, agitujące za Polską i niepokorne względem władzy. Dzień przed wigilią donoszono, że w Załęskiej Hałdzie odkryto magazyn broni i materiałów wybuchowych. Zatrzymano cztery osoby – braci Patalong i braci Schwedt. Jednak nie udowodniono im żadnych powiązań z wydarzeniami z 13 grudnia. Magazyn broni prawdopodobnie był przygotowany w innym celu (np. powstania). Sprawcy ostatecznie pozostali nieznani, a śledztwo niczego nie wyjaśniło.

Podejrzenia kierowano w stronę Polskiej Organizacji Wojskowej, co było dosyć logiczne. Polscy działacze chcieli pozbyć się symbolu niemieckiej dominacji z Katowic i nieco utrzeć nosa niemieckiej administracji, której władza wymykała się powoli z rąk. W styczniu 1921 r. Paweł Chromik z Dowództwa Obrony Plebiscytu w swoim rozkazie zabronił „aby w przyszłości działy się bezkarnie rzeczy takie, jak samowolne wysadzanie pomników. Powinniśmy wobec przeciwnika podkreślać naszą kulturę polską, której bronić chcemy, jednakże nie gwałtem i samowolą”.

Z pomnika dwóch cesarzy ocalał tylko cokół. Plac uprzątnięto, ale nie zdążono postawić nic w zamian. Poza tym w październiku 1921 r., już po plebiscycie, było wiadomo, że Katowice zostaną przyłączone do Polski. Stało się to oficjalnie w czerwcu 1922 r. Natomiast Wilhelmsplatz przemianowano na plac Wolności. Nazwę wybrano nieprzypadkowo — był to symbol zrzucenia zależności od Niemiec („wyzwolenie spod pruskiego jarzma”). Na ocalałym cokole 17 czerwca 1923 r. prezydent Stanisław Wojciechowski odsłonił przymocowaną do niego tablicę pamiątkową, poświęconą poległym powstańcom śląskim.

Wycinek prasowy z 1923 r. dot. nowej tablicy na pl. Wolności (źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa)

Artykuł powstał w ramach zadania publicznego pod tytułem: Szopienice.PL – nasza dzielnica w Internecie. Zadanie jest współfinansowane z budżetu miasta Katowice.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *