środa, 11 grudnia

Gdy skończyła się wojna…

Huta Ołowiu w II poł. XX w – fot. Baterpol

Szopienicki konglomerat hutniczy został upaństwowiony i połączony w jeden zakład – Zakłady Cynkowe Szopienice, by po krótkim okresie przyjąć nazwę Zakłady Hutnicze Szopienice. Huta ołowiu przetrwała wojenną zawieruchę bez uszczerbku. W nowej rzeczywistości przystąpiono do rozpoczęcia produkcji. W ramach realizacji planu 3-letniego (a właściwie Planu Odbudowy Gospodarczej), który przypadał na lata 1947-1949 huta znacząco zwiększyła produkcję. Jak głosiła uchwała z 1946 roku: „Podstawowym zadaniem gospodarki narodowej w okresie 1947–1949 jest podniesienie stopy życiowej pracujących warstw ludności powyżej poziomu przedwojennego”. Ustawa postulowała wzrost udziału przemysłu i usług w ogólnej produkcji, rozwój handlu zagranicznego, wzrost produkcji podstawowych artykułów przemysłu konsumpcyjnego. Określała rozmiary produkcji przemysłowej i rolnej w kolejnych latach. W 1949 roku miało nastąpić przekroczenie przedwojennej produkcji przemysłowej, w rolnictwie zaś osiągnięcie na głowę ludności 110% przeciętnej produkcji z lat 1936–1938. W 1949 roku w hucie wytopiono 14,8 tys. ton ołowiu miękkiego. W czasie realizacji kolejnego z planów komunistycznej władzy – planu 6-letniego (oficjalnie zwanego planem „budowy podstaw socjalizmu”), w latach 1950-1955 planowano unieruchomić prażalnie rudy i pieca płomieniowego. Z planów tych musiano zrezygnować ze względu na likwidację rafinerii ołowiu w Poznaniu. Aby zachować wysokość produkcji ołowiu, nie można było dopuścić do likwidacji żadnej z instalacji w dawnej hucie Walther Croneck.

Lata 50. XX w. upłynęły na modernizacji i poprawianiu wyników zakładu. Zainstalowano czadnice wytwarzające z węgla kamiennego gaz generatorowy, wykorzystywany do opalania pieców prażalniczych kotłów rafinacyjnych. Przyczyniło się to do usprawnienia procesu technologicznego i pozwoliło na likwidację przestarzałych palenisk węglowych. W nowej części hali rafinacyjnej zainstalowano dwa kotły i piec rafinacyjny, czadnicę, rurociągi gazowe i suwnicę. W 1955 roku produkcję rozpoczął trzeci piec szybowy oraz zainstalowano elektrostatyczne urządzenia odpylające. Zmodernizowano zakładową walcownię, gdzie uruchomiano w 1952 roku zmechanizowaną walcarkę Skoda (działa do dziś!) Po modernizacji huta w 1955 roku wytworzyła 18,3 tys. ton ołowiu miękkiego i 4 tys. ton ołowiu twardego. W 1956 roku doszło do likwidacji centralnego zarządu, a zakład przekazano Zjednoczeniu Górniczo-Hutniczemu Metali Nieżelaznych METALE.

Praca przy konwertorach w prażalni galeny huty ołowiu – fot. Baterpol

W 1957 zakończyła się produkcja srebra, którą przekazano do Wydziału Szlamów Anodowych. Rok później uruchomiono piec rafinacyjny oraz cztery 100-tonowe kotły rafinacyjne. W 1959 roku przebudowano drugi piec rafinacyjny i trzy kolejne kotły. W 1960 roku uruchomiono drugą taśmę spiekalniczą i zlikwidowano dwa piece prażalnicze i 10 konwertorów. Przyczyniło się to do usprawnienia pracy i zmniejszyło zanieczyszczenie środowiska. W tym samym roku wyprodukowano 18,9 tys. ton ołowiu miękkiego i 2,7 tys. ton ołowiu twardego. W 1961 roku uruchomiono piec szybowy, który dostarczał od 60 do 70 ton ołowiu na dobę. Został on wyposażony w wyciąg skipowy, którego zamknięcie dzwonowe uniemożliwiało wydostawanie się szkodliwych gazów. Nowe urządzenie pozwoliło na likwidację trzech przestarzałych pieców szybowych. W 1966 roku ukończono budowę nowej hali rafinacji ołowiu oraz zamontowano trzy nitki odpyli workowej. W 1967 roku zakład otrzymał krótki piec obrotowy przeznaczony do wytwarzania ołowiu surowego. W kolejnym roku uruchomiono pneumatyczny odciąg pyłów. Nowe instalacje wychwytywały 1000 ton pyłu rocznie i oprócz pozytywnego wpływu na środowisko odzyskiwały pył nadający się do dalszej obróbki.

W 1969 roku nieopodal Tarnowskich Gór, w Miasteczku Śląskim, uruchomiono nowoczesną hutę ołowiu wytwarzającą znaczne ilości tego surowca. Przyczyniło się to do zmniejszenia zapotrzebowania na szopienickie produkty hutnicze. W 1970 roku huta wytopiła 7,3 tys. ton ołowiu miękkiego i 19 tys. ton stopów ołowiu. Dwa lata później do huty ołowiu doprowadzono gaz ziemny, co pozwoliło na likwidację generatorów gazowych. Od tego momentu huta ołowiu weszła w skład Huty Metali Nieżelaznych Szopienice.

W latach 70. XX w. wykryto ołowicę wśród dzieci, które zamieszkiwały okolice huty. Co ciekawe, już na początku XX wieku zauważono, że przez opary ołowiu, które wydzielały się z hutniczych pieców, rośnie zachorowalność na ołowicę. Na początku XX wieku, aż 30% pracowników huty cierpiało na tę zawodową chorobę. Wysoką liczbę zachorowań zarząd firmy tłumaczył faktem, iż pracujący w hucie Ukraińcy nie znają niemieckiego, przez co nie stosują się do obowiązujących przepisów. Jednakże wysoka śmiertelność spowodowana tą chorobą sprawiła, że od 1905 roku pracownikom zaczęto wydawać codziennie pół litra mleka. Rok później Spadkobiercy Gieschego ograniczyli do 10 godzin czas pracy, a na najbardziej narażonych stanowiskach robotnicy pracowali 8 godzin. Zapraszamy do lektury kolejnego numeru Miesięcznika Roździeńskiego, w którym przedstawimy w jaki sposób poradzono sobie z problemem ołowicy i zmodernizowano hutę ołowiu oraz porozmawiamy z dr Jolantą Wadowską-Król, która wykryła u szopienickich dzieci ołowicę.

Materiał promocyjny – powstał we współpracy z firmą BATERPOL S.A. Artykuł opublikowany w „Miesięczniku Roździeńskim”, nr 3/2018 (czerwiec 2018), str. 9.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *