Marzec przynosi nam w pakiecie wiele okazji do świętowania. Zaczynamy oklepanym Dniem Kobiet, kiedy to setki tysięcy mężczyzn biegnie po czekoladki i bukiet kwiatów dla kobiety bliskiej mu sercu. W odwecie nie raz otrzymuje od swej wybranki niemałą reprymendę, jakoby tylko Dzień Kobiet stanowił okazję do dawania kwiatów, a co z resztami dni roku? Dlatego częściej widzę mężczyzn z kwiatami 9 marca. Część z nich niesie je, gdyż poprzedniego dnia zapomniało i aby uratować związek przed totalną zagładą lecą ile sił z bukietem dnia następnego. Druga część mężczyzn, aby udowodnić swojej ukochanej, że pamięta o kwiatach nie tylko na 8 marca, ale też w każdy inny dzień, więc najlepiej to zrobić czym prędzej – dając kwiaty kolejnego dnia. Aż nagle przychodzi 10 marca i na odwet szykuje się męska część społeczeństwa, gdyż z każdego kalendarza grzmi, iż tego dnia swe święto mają mężczyźni. Obruszenie płci pięknej zazwyczaj jest wtedy niemałe, gdyż większość obchodziła już wrześniowy Dzień Chłopaka. Dochodzi do oburzenia, jakoby płeć przeciwna chciała dwa razy w roku świętować swoje męskie bytowanie na tym ludzkim padole. Według amerykańskich naukowców konflikt tego typu zazwyczaj nie trwa długo – maksymalnie do 25 minut. Zaleca się wtedy wziąć kilka głębokich wdechów i 1 lampkę wytrawnego francuskiego wina ze szczepu Merlot. Jego delikatny i aksamitnego smak cechuje się działaniami rozluźniającymi i uspokajającymi. Posiada też antyoksydanty, które zwalczają wolne rodniki odpowiedzialne za starzenie się komórek. Dzięki temu w spokojnym nastroju możemy przejść do 21 marca, kiedy to dzieci żegnają zimę, a witają wiosnę. Kiedyś odbywało się to dość tragicznie, gdy tłum dzieciaków niósł stracha na wróble mającego przypominać Marzannę – słowiańskie bóstwo o wielu imionach i obliczach. Znana w Polsce oraz Europie, głównie Środkowo-Wschodniej pod różnymi imionami jako: Mara, Magdalena, Mora, Morana, Morena, Marena, Śmiertka, Śmierć czy Śmiercicha. Współcześnie nam się kojarzy się na ogół z niegroźną kukłą symbolizującą zimę. Zwyczajem było topienia lub podpalania słomianej kukły, który ma zapowiadać zwycięstwo witalnych sił słońca nad mrokiem zimy, dając tym samym początek wiośnie, momentowi, w którym przyroda budzi się do życia. Dziś trudno jest żegnać zimę, gdy ta praktycznie w ogóle nas nie odwiedziła. Może tylko na chwilę postraszyła wiatrem i gradem połączonym ze śniegiem, który to natychmiastowo stopniał. Jeśli jednakże przyjdzie Wam do głowy, aby wrzucić do Rawy kukłę Marzanny – zastanówcie się dwa razy, gdyż taka impreza może kosztować nawet 500 zł. Tyle wynosi mandat za zaśmiecanie środowiska.