wtorek, 15 października

Karol Hoppe

Karol Hoppe

17 czerwca 1999 roku. Gliwice. Kolejne już spotkanie Jana Pawła II z mieszkańcami naszego regionu. W czasie spontanicznego dialogu święty stwierdza: „Ślązaki umieją śpiewać”. Jego słowa, przyjęte z aplauzem, być może by nie padły, gdyby nie człowiek, który niemal całe życie poświęcił, by nauczyć Ślązaków pięknego śpiewu.

KAROL HOPPE. ORGANISTA Z ROŹDZIENIA

Pomimo że całe dorosłe życie związany z Bogucicami, gdzie mieszkał (przy ul. Katowickiej 3), słynny śląski kompozytor, chórmistrz i organista pochodził z Roździenia. To tutaj, 11 kwietnia 1883 roku przyszedł na świat. Jego ojciec był rzemieślnikiem (według jednych źródeł zajmował się wyrabianiem siodeł, według innych – zdobył tytuł mistrza stolarskiego). Matka – Maria – prowadziła dom. Zamożni jak na owe czasy rodzice postanowili przeznaczyć pieniądze na edukację syna, który po ukończeniu szkoły powszechnej wstąpił do seminarium nauczycielskiego w Pyskowicach. Otrzymawszy dyplom, od 1909 roku zaczął nauczać w Zawodziu muzyki. Pracę nauczycielską łączył ze stanowiskiem organisty przy parafii św. Szczepana w Bogucicach. Jednocześnie kontynuował studia muzyczne u dwu wybitnych wrocławskich profesorów: J. Steina oraz H. Kottali. Zaczął również komponować. Jego dzieła (około 300!) ukazywały się drukiem nawet w zagranicznych oficynach wydawniczych. Do najważniejszych zaliczyć trzeba: Missa festiva, Missa pontificalis, Missa solemnis, Missa brevis, hymny procesyjne na Boże Ciało, responsoria, śpiewane do dzisiaj w śląskich parafiach pasje wg św. Mateusza i św. Jana.

Najważniejszym osiągnięciem Hoppego było jednak wydanie akompaniamentów do pieśni, które zamieszczone są w śląskim modlitewniku „Droga do nieba”. Do ich opracowania zachęcił organistę proboszcz bogucicki, a zarazem autor książki do nabożeństwa – ks. Ludwik Skowronek. Opracowanie, noszące tytuł „Chorał”, odegrało niepoślednią rolę w kultywowaniu dobrych tradycji śpiewu kościelnego na Śląsku.

Orgelbuch „Weg zum Himmel” (pl. „Droga do Nieba”), fot. MHK

Bogucicki organista wraz z proboszczem nie koncentrowali się jedynie na działalności wydawniczej. Rozpoczęli swoistą kampanię, której celem było nauczenie wiernych, jak pięknie wykonywać zamieszczone w „Drodze do nieba” pieśni. Duszpasterz grzmiał zatem z ambony: „Niech kobiety milczą, jak mężczyźni śpiewają”. Upominał: „Śpiewanie nie ma się rozciągać, więc stosujcie się do organów”. Zachęcał też, aby zapisywano się do założonego przez Hoppego chóru św. Cecylii. Nie może zatem dziwić, że po pewnym czasie o pięknym śpiewie bogucickich parafian wspominały nawet czasopisma – m.in. „Posłaniec Niedzielny”.

Zdobywszy doświadczenie w pracy z bogucickimi parafianami, Karol Hoppe zaczął nauczać innych organistów i chórmistrzów, jak… uczyć pięknego śpiewu. Był współzałożycielem, powstałej w 1929 roku, Szkoły Muzyki Kościelnej św. Grzegorza w Katowicach. Ponadto pełnił funkcję wizytatora organów i dzwonów, jurora, oceniającego chóry śląskie podczas festiwali i przeglądów, oraz członka Komisji Muzyki Kościelnej.

Gdy w latach 30. XX wieku do Katowic przybyli pierwsi zakonnicy ze zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, bogucicki organista pomógł im zdobyć ziemię, na której wybudowali klasztor. Zaoszczędzone pieniądze inwestował w rozwój katolickich wydawnictw.

Nawet w domu chętnie grał i śpiewał. Był tytanem pracy. Liczne obowiązki nie pozwalały mu na to, by pomyśleć o życiu prywatnym. Ożenił się dopiero w wieku 51 lat.

Karol Hoppe z żoną Marią, Zakopane 1934. Zdjęcie ze zbiorów Ireny Brol

Bardzo boleśnie przeżył czas drugiej wojny światowej. Chór św. Cecylii nie mógł wówczas wykonywać pieśni kościelnych w języku polskim. Hoppe zdecydował się zatem, by wierni śpiewali utwory po łacinie.

Kompozytor zmarł zaledwie rok po zakończeniu działań wojennych – w marcu 1946 roku. Został pochowany na cmentarzu parafii św. Szczepana. 26 grudnia 1968 roku w bogucickim kościele odsłonięto tablicę upamiętniającą jego postać. Pamiętano o nim, hucznie obchodząc 100. rocznicę urodzin profesora. Z polecenia ks. bpa Herberta Bednorza zorganizowano cykl koncertów, które odbywały się w świątyniach diecezji katowickiej. Wyrazem hołdu dla Karola Hoppego było też nazwanie jednej z bogucickich ulic jego imieniem.

Wysiłki organisty pochodzącego z Roździenia nie poszły na marne. Do dzisiaj – w innych diecezjach rozpoznaje się wiernych ze Śląska po tym, jak śpiewają: „nie rozciągają” (jak powiedziałby to ks. Skowronek), zachowują rytm pieśni oraz dbają o to, by ich śpiew był donośny. Po prostu… „Ślązaki umieją śpiewać”.

1983 rok. Na lotnisku Muchowiec tłumy czekają na przybycie papieża. Rozlegają się piękne pieśni chóru, złożonego z 1121 śpiewaków. Jedną z kompozycji wykonywanych wówczas, jest kompozycja Karola Hoppego.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *