czwartek, 25 kwietnia

Pasja i serce ponad wszystko

Juniorzy młodsi B1 – KS Hetman22 Katowice – po 1 meczu ligowym – fot. Dawid Zborowski

Nowy sezon piłkarski niesie ze sobą nowe nadzieje, cele i oczekiwania. Nawet jeśli poprzednio sezonowa kampania nie była zbyt wybitna, to każdy początek nowego sezonu zdaje się jakby od tego odcinać i zapoczątkowywać nowy rozdział, którego scenariusz napiszą wkrótce piłkarze i trenerzy. Nie inaczej jest w Hetmanie. Tu w poprzednim sezonie drużyna seniorów pewnie utrzymała się w A klasie i to na kilka kolejek przed końcem miała to zapewnione. Natomiast juniorzy skończyli bardzo trudny i przegrany sezon w lidze juniora młodszego B1. Rozpoczynając ten sezon obie drużyny miały więc odmienne nastroje i cele. Trener seniorów Grzegorz Kowalski wyznaczył cel godny jego i zawodników ambicji – osiągnąć jeszcze lepszy wynik niż w poprzednim sezonie i nie tylko zapewnić sobie utrzymanie, ale przede wszystkim umocnić pozycję drużyny w rozgrywkach klasy A tak, by Hetman zaczął w niej więcej znaczyć. Zadanie niezwykle trudne, ale nie ma przecież rzeczy niewykonalnych. Jak to jednak bywa, w okresie letnim następuje duża migracja zawodników między klubami i to samo miało miejsce tutaj.  Klub opuścił m.in. Patryk Wierdak i Tomasz Gajda przechodząc do CKS Czeladź, Sławek Malinowski i Artur Frąszczak do TSPN Nadzieja Bytom. Pozwolono też na odejście dwóm zdolnym, młodym, perspektywicznym bramkarzom. Do MKS Siemianowiczanki powędrował na „wypożyczenie” bramkarz Adrian Kaczmarczyk, a do LKS Skalniak Kroczyce, także na zasadzie „wypożyczenia”, bramkarz Damian Górka. Do Hetmana powrócił za to junior starszy Dawid Korczyński, który poprzedni sezon spędził na „wypożyczeniu” w LGKS Podlesiance Katowice. Dołączyli też z zespołu juniorów Jacek Kosmalski i Artur Karaś. Ponadto drużyna się wzmocniła doświadczonymi, ogranymi w dorosłej piłce piłkarzami takimi jak Robert Kamiński i Marcin Rożek (obaj LKS Woszczyce), Patryk Radecki (TP Jastrząb Bielszowice), czy doświadczony weteran Michał Pielot (1.FC Katowice). Przedłużył też „wypożyczenie” do klubu młody wybitny piłkarz – Adam Pochopin (1.FC Katowice). Został też dokonany transfer Thomasa Payer (1.FC Katowice), ale on nie zamieszkuje stale w Polsce i będzie dorywczo trenował z zespołem. Te zmiany mają dopomóc trenerowi w realizacji jego planu. Sparingi wprawdzie nie przyniosły choćby odrobiny optymizmu, ale wszyscy wierzyli, że to tylko efekt pewnych eksperymentów i sprawdzania różnych wariantów. Temu przecież sparingi służą. Niestety kiedy liga wystartowała, gra nadal nie przynosiła oczekiwanych efektów. Najpierw przyszła bolesna porażka u siebie na inaugurację z Jastrzębiem Bielszowice 1:6, później w lokalnych historycznych „derbach południa” z UKS Szopienice na ich terenie porażka 0:2 i wreszcie kolejna porażka u siebie, tym razem z AKS Wyzwolenie Cez Chorzów 0:2. W tym ostatnim meczu drużyna wykazywała ogromne ambicje w grze i pokazała kawał dobrej walki, ale po własnych głupich błędach straciła bramki i nie potrafiła ich odrobić. Zobaczymy co przyniesie przyszłość, ale widać, że w tej „maszynie” coś nie działa.

Tymczasem w drużynie juniorów także wiele się zmieniło. Po minionym sezonie, rocznikowo wypadli z tej drużyny zawodnicy rocznika 2002 i kategoria juniora młodszego B1 zredukowała się do 2003-04. Z byłych juniorów Jacek Kosmalski i Artur Karaś postanowili zostać w klubie i grać w seniorach. Inni odeszli w poszukiwaniu nowych wyzwań sportowych gdzie indziej, czy może nawet nowych pasji jako nowego kierunku ich zainteresowań.  „Wypożyczenie” zakończył z nami Amadeusz Paks, a pozostali zawodnicy w większości zdecydowali się zostać i kontynuować tworzenie „juniorki”. Dla nich też w okresie wakacji rozpoczął się okres transferów i migracji nowych, którzy pojawili się na testowy okres. Większość z nich została. Tylko jeden z zawodników, który przyszedł „na próbę”, nie zdecydował się zostać. Poza tym drużynę wzmocnił rosły i obiecująco grający środkowy obrońca Dawid Dąbek, pracowity i pełen pasji do piłki Hubert Polok, czy Maciek Rusin. Największym „skarbem” tego okresu wzmocnień stał się jednak młody, bardzo uzdolniony bramkarz z rocznika 2006– Kuba Michalczyk. Nazywany jest „Neuer” od jednego z najlepszych bramkarzy na świecie, nie przypadkowo zyskał tę ksywę. To jego wzór, a to co pokazuje w grze, sprawia, że jest godny porównywania go z tym znanym bramkarzem. Droga Kuby do klubu miała pewną ciekawą historię. Otóż, dawno temu jego brat Kamil Michalczyk trafił do klubu Hetman, gdzie był najmłodszym zawodnikiem w drużynie. Już wtedy i on miał ogromne serce i pasję do piłki, i był wyjątkowy. Teraz postanowił przyprowadzić swego młodszego brata, który już też zdołał zakochać się w piłce. Jednak przyszedł on najpierw do akademii bramkarskiej „Pro Skills”, którą prowadzę. Szybko poznałem się na jego talencie i uznałem, że akademia mu nie wystarczy. Zaprosiłem go więc do Hetmana i tak się zaczęło. Przyszedł na pierwszy trening, jeszcze pod koniec starego sezonu i szybko pokazał chłopakom, że mimo iż jest od nich młodszy, potrafi wiele. Teraz zadomowił się w drużynie i kiedy udało się go uprawnić do ligi B1, było jasne, że staje przed wielkim i trudnym wyzwaniem. Chyba nie spodziewał się tego, że wyjdzie jako pierwszy bramkarz na inaugurację ligi, a tak się stało mimo dostępnych innych bramkarzy. Jak zareagował? Zadebiutował tak wspaniale, że wzbudził podziw nie tylko mój czy kolegów z zespołu, ale i osób postronnych z trybun, trenera i zawodników drużyny przeciwnej a nawet sędziów, którzy w samych superlatywach chwalili jego grę. Juniorzy niestety nie zdołali wygrać i przegrali pierwszy mecz ligowy na wyjeździe 2:6, po bramkach Dawida Walczyńskiego przy asyście Michała Leja i bramce Adriana Wieczorka przy asyście Konrada Kozaka. Zagrali jednak mecz, który nazwałbym prawdziwie piłkarskim spektaklem. Trzeba podkreślić, że ta drużyna nie miała sposobności przygotować się do ligi poprzez sparingi i „z marszu” weszli do gry, ale to co pokazali, było obrazem prawdziwej, czystej, pełnej pasji i kreatywności gry w piłkę nożną. Zawodnicy cieszyli się każdym zagraniem, tym że są na boisku, że robią to, co kochają, że są wśród osób, które są dla nich piłkarską rodziną. Czerpali z tego nie bacząc na wynik i do końca walcząc jak lwy. Tylko chyba brak szczęścia w wykończeniu stał się powodem tego, że nie postawili kropki na „i” do tej pięknej, pasjonującej gry. Ale to napawa optymizmem a wokół drużyny wyczuwa się naprawdę niezwykłą atmosferę. Dodać należy, że nasz bohater bramkarz obronił także rzut karny, więc lepszego debiutu nie mógł sobie wymarzyć. Przy straconych bramkach, nie miał najmniejszych szans. Oby ta drużyna dalej czerpała taką radość z gry i grała z taką swobodą i luzem, bo wtedy ci chłopcy pokazują najpełniej swoje możliwości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *