Nie udało się odczarować szopienickiej hali. Akademicy musieli uznać wyższość lidera tabeli Futsal Ekstraklasy – Gatty Active Zduńska Wola.
Mimo typowań i zapowiedzi, że do stolicy Górnego Śląska „Kocury” przyjadą po łatwe trzy punkty, sobotni mecz był bardzo wyrównany a trener Sopur długo drżał o końcowy rezultat. Katowiczanie dobrze odrobili lekcję z taktyki, a ogromna praca w defensywie sprawiła, że w pierwszej połowie goście mieli niewiele klarownych sytuacji na strzelenie bramki. Na pierwsze trafienie kibice czekali aż do 14 minuty, Igorowi Sobalczykowi wystarczyła chwila niezdecydowania Akademików i nieco wolnego miejsca aby oddać perfekcyjny strzał z daleka. Dla popularnego „Kulfona” była to setna bramka w Futsal Ekstraklasie. Gospodarze szybko jednak się zrehabilitowali i już 2 minuty później za sprawą Kamila Kmiecika był remis. Po tej bramce mocno przycisnęli katowiczanie, którzy w końcówce pierwszej połowy mieli co najmniej dwie niemal stuprocentowe sytuacje. Najpierw doskonałej okazji sam na sam nie wykorzystał Jędrzej Jasiński, a dobrą kontrę dwóch na jednego strzałem w .. słupek zakończył Rafał Jarzmik. Wydawało się, że gospodarze są w stanie sprawić niespodziankę i nieco poprawiając skuteczność odebrać punkty liderowi. Na przerwę obie drużyny schodziły „dzieląc się punktami”.
Duży wpływ na ten mecz miały okazje, których nie udało się wykorzystać pod koniec pierwszej połowy. Mogło być 2:1 albo nawet 3:1 dla nas, wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Gatta musiałaby się otworzyć, może udałoby się skontrować.. Myślę, że dalibyśmy radę dowieźć wynik do końca, gdybyśmy prowadzili po pierwszej części gry – mówił po meczu dobrze spisujący się bramkarz Akademików – Mateusz Bednarczyk.
W drugiej połowie tempo meczu nieco opadło ale nadal ciekawie było pod obiema bramkami. „Kocury” często próbowały uderzeń z daleka i w 24 minucie jedno z nich znalazło drogę do siatki. Autorem trafienia był najlepszy strzelec poprzedniego sezonu – Michał Marciniak. Spotkanie zrobiło się jeszcze bardziej zacięte a na koncie obu drużyn lądowały kolejne przewinienia. Gatta, która do Katowic przyjechała w nieco wąskim składzie, grała bardzo dojrzale i ekonomicznie. Wydawało się, że goście chcą raczej utrzymać korzystny rezultat niż szarżować po następne trafienie – zadania zduńskowolanom nie ułatwiali zresztą Akademicy, którzy wyciągnęli wnioski z poprzednich spotkań i zminimalizowali liczbę błędów własnych. Mała ilość strat a w konsekwencji uchronienie się przed kontrami, sprawiły że zawodnicy Gatty nie tak często jak zwykle zagrażali bramce przeciwnika. Na 3 minuty przed końcem spotkania trener Jarzmik próbował jeszcze gry z wycofanym bramkarzem, jednak nie przyniosło to już zmiany rezultatu. Doskonałą okazję na postawienie kropki nad i w postaci przedłużonego rzutu karnego, w ostatniej minucie miał Marciniak, uderzenie „Małego” minęło jednak słupek katowickiej bramki.
Nie jestem zadowolony z tego meczu, nie wiem czy to gorszy dzień, czy wymagający przeciwnik jakim jest Gatta, sprawił że moi zawodnicy nie zagrali dziś na sto procent swoich możliwości. Właściwie każdemu można by było coś zarzucić, wiem że potrafimy grać lepiej i pokazaliśmy to już w tym sezonie, między innymi w meczu z Gdańskiem. – podsumował mecz trener Akademików Rafał Jarzmik.
Powiem szczerze, że obawialiśmy się tego spotkania, Katowice grają siłowy futsal, który moim zawodnikom nie do końca odpowiada. Nie mamy w drużynie takich warunków fizycznych jak Akademicy, poza tym szopienicka hala to gorący teren i do końca było nerwowo. – mówił po spotkaniu uradowany trener gości Wojciech Sopur.
Trzeba przyznać, że mecz był szybki i stał na dobrym poziomie, mógł podobać się kibicom, jako promocja futsalu to było na pewno fajne widowisko. Szkoda tylko, że punkty nie zostają w Katowicach.. – podsumował sobotnie spotkanie goalkeeper AZSu Mateusz Bednarczyk.